15 lip 2014

Three

Uwaga! Dla ES/;LS dlatego możecie się spotkać z fragmentem  "najlepszego przyjaciela/chłopaka". Są również dwa zakończenia.
Piszcące fanki czekały na 1D.
- Jak ja mam to powiedzieć? Nie dam rady.- mówiłam drżącym głosem.
- Jesteś silna, dasz radę. Zobacz na Harry'ego- dodał ciszej Liam.
- Ale jak tylko o tym pomyślę to łzy napływają mi do oczu.
- Dasz radę im to powiedzieć. Od Ciebie najlepiej to przyjmą.
- Spróbuję, ale na wszelki chodź ze mną. Boję się, że ich zawiodę.
- Będę przy Tobie.
Wyszłam z Liamem na scenę. Fani mnie znali, bo nie raz widzieli mnie z chłopcami. Chyba coś przeczuwali, bo zamilkli. Nagle wszystko wróciło.



-Louis zwolnij! To nie wyścig, a jak już to chyba tylko po śmierć. Zwolnij! - próbowałam przekonać Louisa, ale on kochał popisywać się na drodze.
- Dobra, już. Co się denerwujesz? Jest pusto.
- Uważaj! - krzyknęłam, ale było już za późno.
Skuter uderzył w jedne drzwi, drzwi kierowcy.
- Liam, dzwoń po pogotowie!!!- mój głos drżał.



- Przykro mi. Naprawdę robiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale nie udało się go uratować- lekarz mówił to z dziwnym spokojem.
- Nie! To nie może być prawda!- wydzierałam się na cały szpital.
- Przykro mi.
-Nie... Nie! Tylko nie to! Louis! Nie... - Harry upadł na kolana.- Nie! Powiedzcie, że to nie prawda!
Utrata najlepszego przyjaciela/chłopaka tak cholernie boli.



- Gdyby tylko mnie posłuchał. Ten jeden raz, ten jeden piepszony raz! Powiedzcie, że to tylko zły sen i się z niego obudzę.
- Niestety, to jest prawda. To nie sen. Przykro mi to mówić [T.i].- próbował mnie pocieszyć Liam.




Upadłam na kolana zalana łzami.
-Przepraszam, nie dam rady im tego powiedzieć...
- To nic. Rozumiem Cię, idź do chłopców.
Wykonałam polecenie Liama, poszłam i Zayn mnie mocno przytulił... Po chwili usłyszeliśmy Liasia.
- Z przykrością i żalem ogłaszam, że to ostatni występ One Direction, w dodatku w niepełnym składzie.Obawiam się, że odwołamy koncert. To już nie jest One Direction. Jest tylko One Dire. Nie ma -ction. Nie ma ...odszedł. Louis odszedł. To koniec. Mieliśmy być wiecznie młodzi, nigdy nie umierac, być z Wami do końca. Jednak nasz koniec nadszedł już dziś. Przepraszam - jego głos się załamał. Wszyscy wyszliśmy zza kulis, nawet Harry. Biedny, strasznie cierpiał..


*Końcówka dla ES*
Zaczęliśmy śpiewać a za nami został puszczony "teledysk". Zamieszczone w nim były zdjęcia, urywki filmików z prywatnych źródeł...
- Forever young, I wanna be forever young
Do you really want to live forever, forever or never.
Forever young, I wanna be forever young
Do you really want to live forever, forever or never.
Forever young, I wanna be forever young
Do you really want to live forever, forever young.
- Żegnajcie... - ciężko mi było to mówić. Chociaż to jedno słowo, a tak bolesne, tak trudne do wypowiedzenia...


*Końcówka dla LS*
Zaczęliśmy śpiewać a za nami został puszczony "teledysk". Zamieszczone w nim były zdjęcia, urywki filmików z prywatnych źródeł... i w końcu!!! Larry wyszedł na jaw... Dlatego Harry tak cierpiał... Tak strasznie cierpiał po śmierci Lou..
- Forever young, I wanna be forever young
Do you really want to live forever, forever or never.
Forever young, I wanna be forever young
Do you really want to live forever, forever or never.
Forever young, I wanna be forever young
Do you really want to live forever, forever young.
- Tak Skarby, Larry is real <3 - powiedział Hazz cały zapłakany.
- Żegnajcie... - ciężko mi było to mówić. Chociaż to jedno słowo, a tak bolesne, tak trudne do wypowiedzenia...


______________________________
Tak więc na początku przepraszam za uśmiercenie Louisa...Ten imagin jest stary jak świat i w dodatku okropny ;__; Na początku miał być o Larry'm, później pisałam go z myślą, że jednak nie, ale w końcu napisałam obie wersje. Przepraszam za niego..  Wybaczcie mi tą porażkę. Pozdrawiam cieplutko <3 i przepraszam za błędy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosimy o najkrótsze nawet komentarze. Nawet uśmiech czy serduszko motywują do dalszej pracy.