14 lip 2014

Two

HEJ! :))

Od dzisiaj będę wspólnie z Jaa69569 prowadzić tego blogga.
Będę podpisywać się ~~Danio, mam nadzieję, że mnie polubicie.
Na wstęp mam dla was imagin z Louisem. <3


Byłam przerażona. Nie wiedziałam co robić, byłam w dość nienormalnej sytuacji. Wybiegłam na zewnątrz i na nikogo nie zwracając uwagi pobiegłam przed siebie. Łzy spływały po moich policzkach. Biegłam wzdłuż chodnika, mimo że byłam cała mokra od deszczu, który nagle zaczął padać, wróciłam do domu. Na kanapie zastałam Louisa. Zdziwiłam się jego obecnością o tej porze. 
- Lou co ty tu robisz? - spytałam ocierając łzy. 
- Przyszedłem pogadać, ale widzę, że to nie najlepszy moment. Co się stało?
- Mike mnie zdradził. Zastałam go w domu z jakąś barbie, a gdy zauważył, że weszłam zaczął wydzierać się na tą dziewczynę, oraz za mnie. Rzucił się na nią z pięściami, a ja nie mogłam nic zrobić. Po prostu wybiegłam. - rzuciłam się w ramiona przyjaciela. 
- [T.I] spokojnie, zrobił Ci coś? 
- Nie. Mówię przecież, że uciekłam. Usiadłam na kanapie i wycierałam oczy rękawem od bluzy. Louis usiadł obok mnie i przytulił mnie ponownie. Wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć. Przysiadłam bliżej niego i spojrzałam w jego piękne niebieskie oczy. 
 
- O czym chciałeś porozmawiać? 
- O... - nie zdążył nic powiedzieć, bo ktoś zapukał do drzwi. Przeprosiłam Louisa i pobiegłam otworzyć. W progu nich stała Bella - moja najlepsza przyjaciółka, zaraz po Louisie. 
- Hej - przywitała się z wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Hej, co Cię sprowadza? 
- Mogę wejść? - wprosiła się do środka. 
- Skoro już weszłaś - zamknęłam za nią drzwi.
- Chodź do salonu! Poszła do pomieszczenia, gdzie na kanapie siedział Lou. Podeszła do niego i przywitała się. Usiadła naprzeciwko mnie. 
- Ja muszę już iść, zadzwoń - rozkazał i opuścił mój dom. Spojrzałam na twarz Belli, która uważnie mi się przyglądała. Wzruszyłam ramionami i poszłam szybko od kuchni, by uniknąć tylko jej podejrzanych komentarzy, które nie wiadomo skąd się biorą. 
 - Chcesz do picia? - spytałam z kuchni. Nie usłyszałam odpowiedzi. Zapytałam ponownie, ale dalej nic. Zajrzałam do salonu. Bell czytała właśnie jakąś karteczkę i miała łzy w oczach. 
- Płaczesz? - zapytała podchodząc bliżej. 
 - Tylko się wzruszyłam. Przeczytaj [T.I] - podała mi do ręki małą karteczkę na której pisało: 
''[T.I] Chciałem Ci tylko powiedzieć, że Cię kocham. Ale nie tak po przyjacielsku, bo od dawna przestałaś nią być. Kocham Cię prawdziwie. Nie mogę przestać o Tobie myśleć. Nic nie szkodzi, jeśli czujesz coś innego. Chcę żebyś tylko wiedziała - Louis xx '' 
On mnie kochał! Naprawdę kochał! Nie mogłam w to uwierzyć...Czuł to co ja! Nerwowo przygryzłam wargę i spojrzałam na przyjaciółkę, która za pomocą palców powiedziała, żebym zadzwoniła. Sięgnęłam po swój niebieski BlackBerry i wybrałam numer do Tomlinsona, po dwóch sygnałach usłyszałam: 
 - Halo. - Louis, hej - powiedziałam szybko. 
- Wiesz dzwonię aby Ci powiedzieć, że również jesteś dla mnie kimś ważniejszym niż przyjaciel. Kocham Cię. 
- Naprawdę? {T.I} nie mogę w to uwierzyć, myślałem, że ty nie czujesz tego co ja. Bałem się powiedzieć Ci to w twarz, bo bałem się odrzucenia, dlatego napisałem kartkę.
 - Mógłbyś przyjechać po mnie jutro? 
- Oczywiście, zabiorę Cię gdzieś. 
- Dobranoc - powiedziałam i rozłączyłam się.

 Kilka lat później.  

- Mamo czyli tata wyznał Ci miłość przez karteczkę? - zapytała mnie mała Aria. 
 - Tak, to było bardzo urocze z jego strony - stwierdziłam zabierając spod nosa córki talerz. 
- A teraz zbieraj się do szkoły! Zaczęłam zmywać naczynia, gdy ktoś obiął mnie od tyłu w talii. 
- Kocham Cię - szepnął do mojego ucha. 
- Ja Cię też. - pocałowałam jego słodkie usta.

1 komentarz:

Prosimy o najkrótsze nawet komentarze. Nawet uśmiech czy serduszko motywują do dalszej pracy.